Hehe...
A więc
Windsor 1943 - grałem swoją pierwszą grę PBEM w lidze z MAXHAUSENEM...początek szedł mi nieźle, Niemcami grałem szybciej od przeciwnika i byłem dobrej myśli ....aż do tury 4. Patrze jak głupi a nagle jak spod ziemi wyłoniła sie angielska dywizja akurat przy moich jedynych VH (tych na południowym-wschodzie). Przyjrzałem się uważniej i dostrzegam że wiele jednostek jest jakby.....poza mapą tzn. wystaje tylko połowa ikonki
tak jakby wlazły jako posiłki
. Dopiero rok później dostrzegłem że mapa Windsor jest specyficzna
można zupełnie niezauważonym podkraść się
poza mapą i nagle wyskoczyć....
Z cyklu sytuacji zabawnych zahaczających o głupotę -
2 gra w lidze z m_wasylem w Convoy Battle - najgłupszy scen jaki grałem ale fajna odskocznia od żelastwa na gąsienicach do bitew morskich....Mapa jak morze -
max. rozmiar, wszędzie woda tylko na południowym wschodzie
wysepka z lotniskiem....alianci dysponują całkiem pokaźną flotą z
LOTNISKOWCEM (dziś to już wiem
)... no i znów wygrywałem; swoim bombowcem rozwalałem niszczyciel po niszczycielu szukając przy tym u-bootów przeciwnika ale ani się spotrzegłem kiedy skończyła się amunicja (chyba 3 pociski) i naiwny zacząłem wracać do tej wysepki !!! ale to nie wszystko....odległość była dość spora i potrzebowałem na samo dolecenie do lotniska z trzy tury (z powrotem drugie tyle
) lece sobie lece....aż nagle gdy jestem już na końcu drogi dostrzegłem że jeden okręt nie przypomina reszty co więcej nie nadaje się specjalnie do walki...jakie było moje zdziwienie gdy utożsamiłem sobie że to coś jest LOTNISKOWCEM...żeby było śmieszniej lotniskowiec właśnie dopłynął do przeciwnego końca mapy dokładnie naprzeciw mojej wysepki....wtedy klnąłem na czym świat stoi dziś się z tego śmieje....